Miejsca mamy mało więc potrzebowaliśmy małego, rozkładanego stołu- z pomocą przyszła oczywiście Ikea.
Przy podłączaniu baterii w kuchni czekała nas niespodzianka w postaci sopla lodu. Dziwne bo w rurce z ciepłą wodą;)
Każdy facet słyszy przynajmniej raz w życiu "a kiedy powiesisz tą szafkę?" zawisła wymarzona kupiona od Kasi i opatrzona właśnie tym tekstem szafka.
Swoje miejsce odnalazły również cotton balls od cottonovelove.pl które już opisywałem i dalej polecam.
I nasz żółty potworek- obecnie zamiast niego stoi moja ostatnia zdobycz ale ją pokażę w następnym poście.
I moja mała duma, którą obiecałem Wam pokazać. Kosztowała mnie masę pracy i cierpliwości
ale było warto.
Ikea zaopatrzyła nas też w lustro do przedpokoju. Widać też kawałek listwy przypodłogowej, które obecnie "są na tapecie" ale ze względu na to że jestem teraz w Warszawie niestety nie wiem kiedy skończę.
Pierwsze "zabudowania" w komórce, regał i półki niestety muszą czekać na swoja kolej.
Powoli zabieramy się też za prace na strychu gdzie będzie sypialnia i biuro. I tyle tym razem.
Dobrego tygodnia!
Skąd ja to znam.. Wprowadzasz się i dalej wykończasz i dom i się :)
OdpowiedzUsuńNie było mnie tu całe wieki, a tu takie wielkie, pozytywne zmiany - muszę częściej zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o remont to ja tylko uwielbiam końcową jego część. Wtedy kiedy odbiera się pokój lub mieszkanie od fachowca! :) Ale nie ma się co dziwić - w końcu kto lubi bałagan podczas remontu. Najlepsze przecież są zakończenia!
OdpowiedzUsuńNiestety często w starych mieszkaniach jest dużo do zrobienia, jednak efekt końcowy na pewno był wart całej pracy.
OdpowiedzUsuń